Zapaść demograficzna w latach trzydziestych XX stulecia

Z bólem trzeba przyznać, że od 1932 r. zauważalny jest spadek urodzeń w Polsce. Straciliśmy swą mocarstwową pozycję w świecie w liczbie niemowląt. Spadliśmy do 29,1 urodzeń rocznie na tysiąc osób, trzy lata później – do 26,2, aż wreszcie w 1938 r. – do nieco ponad 241. Należy przypuszczać, że działania feministek, liberałów i komunistów w propagowaniu środków niszczących płodność i zabijanie nienarodzonych dzieci zbierało swe niechlubne żniwo. Coraz mniej dzieci się rodziło, a rocznie około 200 tys. dzieci zabijano w łonach matek2.

W 1928 r. w Polsce zabito 130 tys. dzieci nienarodzonych, a w 1938 r. około 200 tys. W 1928 r. zakłady ubezpieczeniowe odnotowały 22 071 wypadków poronień. W statystyce szpitalnej nie odnotowywano tych śmierci jako zgonów, podobnie było z urodzeniami, pomijano je. Nie dostrzeżono 200 tys. urodzeń zabójczych i 200 tys. zgonów. Jak je klasyfikować? – pyta W. Majdański3. Co to za zjawisko? „Dusili, mełli w zębach, w setki tysięcy to szło, i nie wiedzieli, co to jest: i to się nie liczyło!?”4. W latach 1918-1939 zabito 3 mln polskich dzieci, nie ujrzały one światła dziennego5. W pierwszych dniach października 1938 r. w Polsce radykalne feministki zorganizowały I Ogólnopolski Kongres Dziecka. Chwaliły się na nim osiągnięciami, skarżyły się na wiele niesprawiedliwości, jakie nadal dotykały dzieci w Polsce. Ale nie padło ani jedno zdanie, ile dzieci straciło życie w łonach matek6.

Paradoksalne jest to, że szwedzka działaczka feministyczna Ellen Key (1849-1926) w swej publikacji „Stulecie dziecka”7 nazwała wiek XX „wiekiem dziecka”8. Może słuszniej by było nazwać go „wiekiem dzieciobójstwa”? „W Niemczech przedhitlerowskich mordowano rocznie jeden milion dzieci, w katolickiej Francji – pół miliona, w katolickiej Belgii – ćwierć miliona, w USA – dwa do trzech milionów, w Sowieckiej Rosji – trzy miliony9”. Liczby te nabierają zupełnie innej wartości, kiedy przywołamy liczbę urodzeń żywych dzieci, np. we Francji wyniosła w 1930 r. około 749 tys., a w Niemczech w 1928 r. urodziło się 1183 tys. dzieci10.

A ile milionów dzieci nie ujrzało światła dziennego w skali całego świata?

Kodeks karny z 1932 r. – legalizacja aborcji

W czasie prac redakcyjnych nad nowym kodeksem karnym na łamach prasy odnajdujemy informacje dotyczące prac specjalnej Komisji kodyfikacyjnej powołanej jeszcze przez I Sejm ustawodawczy. Prace wymagały ogromnego wysiłku, w Polsce obowiązywały trzy kodeksy: rosyjski w byłym Królestwie, pruski w Wielkopolsce i austriacki w Małopolsce. Każdy z nich zawierał wiele już nieaktualnych praw. Pojawiła się także w artykułach sprawa przerwania ciąży, czyli sztucznego poronienia. Rozpisywano się na łamach prasy feministycznej o karalności kobiet i lekarzy11, zarzucając, że kodeks wprowadza „przymusowe macierzyństwo”12.

Ubolewano nad matkami mającymi po kilkoro dzieci, że są przemęczone, niezdolne do cieszenia się życiem. „Przemęczone matki po 6, 8, 9, 10 i więcej dzieci – […] uginają się pod ciężarem ciąży, porodu, karmienia, wychowywania i pracy w domu i często poza domem”. Budzińska-Tylicka proponowała kobietom rozwiązanie, które miało wyzwolić je z jarzma macierzyństwa, miały stać się wolne i bez zobowiązań. Pisała: „[…] najlepiej używać środki zapobiegawcze ochronne, zapobiegające zajściu w ciążę – ale 1/ ciemne masy są jeszcze nie uświadomione dostatecznie, żeby dobrze się ochraniać od zapłodnienia, 2/ medycyna jeszcze łatwego, a zupełnie pewnego środka nie posiada”. Konkludując, autorka informowała czytelników, że: „[…] przerwanie ciąży musi być dozwolone, o ile sama kobieta chce, by ciążę przerwać, a zrobione powinno być tylko przez lekarza dobrze, czysto i tanio”13.

Propagowano absolutną wolność kobiety, która jest niczym nieskrępowana, może zrobić z dzieckiem noszonym w łonie co chce. Jest jej absolutną własnością. Może go zabić albo pozwolić mu się urodzić, jest panem życia i śmierci własnego dziecka. Ta idea jest pochodną świata bez Boga, Bóg „umarł”, a bogiem jest człowiek14. A co to znaczy: dobrze zabić dziecko w łonie matki? Można by rzec, skutecznie, bez wyrzutów sumienia i bez komplikacji. A cóż to znaczy czysto? W warunkach higienicznych, by matka miała świadomość, że dokonuje się dobro, że to, co się czyni, czyni się dla jej dobra. Przy miłym i uśmiechniętym personelu, życzliwym i zatroskanym o dobro swej pacjentki. Sumienie nadal ma być czyste, bez wyrzutów, bez świadomości, że matka zabiła własne dziecko, że wydała na nie wyrok. A cóż to znaczy tanio? To jest pojęcie względne, zależy od zasobności portfela.

Budzińska-Tylicka na łamach prasy feministycznej apelowała do czytelników, by rodziny miały tyle dzieci, ile mogą wykształcić i zdrowo wychować. Ostrzegała, że: „[…] liczne rodziny robotnicze podtrzymują nędzę, za wiele rąk do pracy tworzy wyzysk, niskie płace i podtrzymuje bezrobocie”. A to powoduje emigrację do wielu krajów świata. „Corocznie 200 tys. ludzi ucieka z przeludnionej Polski po pracę do obcych”. Rządzący nie byli w stanie zapewnić odpowiednich warunków pracy Polakom. Jak zaradzić temu problemowi? Widziała tylko jedno wyjście, zabicie nienarodzonych dzieci. To miało przynieść szczęście i spokój społeczny. Wznieść nas na wyżyny sukcesu gospodarczego. Wołała do towarzyszek: „[…] musimy żądać, żeby w nowym prawie polskim było zastrzeżone, że tylko lekarz ma prawo robić poronienia na żądanie kobiety – w dobrych warunkach higienicznych, by zabieg ten nie zagrażał jej zdrowiu, ani życiu”.

Na łamach czasopisma „Kobieta współczesna” od 1929 r. zapraszano kobiety do wypełniania ankiet na temat przerywania ciąży15. Od 1930 r. organizowano akcję zbierania podpisów pod uchwałami Wydziałów Kobiecych PPS w całej Polsce, w celu zmiany projektu karnego16. Środowiska feministyczne i lewicowe starały się wszelkimi sposobami wywrzeć presję na parlamentarzystach, by jak najbardziej zliberalizować prawo karne odnoszące się do zabijania dzieci nienarodzonych, ich matek i lekarzy.

Sprawa depopulacji i racjonalizacji urodzeń stała się jeszcze głośniejsza wśród społeczeństwa polskiego za sprawą wspomnianej już broszury Boya-Żeleńskiego „Piekło kobiet”. Autor zironizował tak ważną sprawę, jaką jest życie ludzkie. Uczynił to błyskotliwie, ośmieszając rzeczywistość, stwarzając pozory serdecznej troski o los matek. Literat nie wykazał się lekarską sumiennością i zatroskaniem17.

Polski Kodeks karny (art. 233)18 pozwalał lekarzowi pozbawić dziecko życia przed urodzeniem, jeżeli ciąża powstała w wyniku przestępstwa „[…] czynu nierządnego względem osoby poniżej lat 15 albo osoby zupełnie lub częściowo pozbawionej zdolności rozpoznania czynu lub kierowania swym postępowaniem” (art. 203)19; oraz czynu nierządnego, wymuszonego na innej osobie „[…] przemocą, groźbą bezprawną albo podstępem” (art. 204)20 lub też „[…] przez nadużycie stosunku zależności lub wyzyskania krytycznego położenia” (art. 205)21; spółkowania „[…] z krewnymi w linii prostej, bratem lub siostrą” (art. 206)22; zezwalał też lekarzom zabić dzieci, o ile „zabieg”23 był „konieczny ze względu na zdrowie kobiety ciężarnej”24.

Feministki i komuniści przez cały czas lansowali idee zmniejszania liczby dzieci w rodzinach, argumentując, że państwa nie stać na tak dużą rozrodczość. „Polityka populacyjna Polski nie może podołać zbyt wielkiej naszej rozrodczości, więc przerywanie przez lekarzy zapoczątkowanej ciąży niepożądanej, a nawet szkodliwej, wrogiej dla przeludnionej rodziny lub dla nieszczęśliwej uwiedzionej, bezdomnej dziewczyny – jest tylko korzystne i wskazane wobec nadmiaru nędzy, bezrobocia i bezdomności”. Środowiska lewicowe postulowały, by propagować do woli środki niszczące płodność, by każda kobieta miała prawo do korzystania z tych środków. A jeśli to ją nie zabezpieczy przed ciążą, by miała prawo „pozbyć się zarodka”.

Feministki nie używały określenia „dziecko w łonie matki”, był to tylko zarodek, niekształtna masa. W ich opinii nie było tam jeszcze człowieka. W toczącej się debacie publicznej głos zabierało wiele osób, jedną z nich był socjolog prof. Ludwik Krzywicki, który oświadczył, że: „[…] jest za jawnością i za prawem do przerywania ciąży; nie zmieni to nic w istniejących stosunkach, a ocali życie i zdrowie wielu kobietom. Nie obawia się dla Polski wyludnienia, ale raczej przeludnienia. Co rok rodzi się 400 000 ludzi, dla których nie ma pracy. Państwa dbają tylko o przyszłego rekruta, nie troszcząc się o resztę. Skoro będzie mniej ludzi, będzie im daleko lepiej. Jest za propagowaniem środków przeciw zapłodnieniu, tak jak się czyni w Holandii”25. Przeludnienie było bardzo częstym argumentem, który wysuwały osoby wspierające zabijanie dzieci nienarodzonych26.

Ks. K. Bielawny

Przypisy:

1 Zob. S. Szulc, dz. cyt., s. 17-19.

2 Zob. Z. Daszyńska-Golińska, Zagadnienia…, dz. cyt., s. 177. Autorka tak argumentowała spadek przyrostu naturalnego w krajach Europy Zachodniej pod koniec XIX w. i na początku XX w.: „[…] obniżka stopy urodzeń jest zatem zjawiskiem powszechnym, związanym z typem współczesnej demokratycznej kultury, które wcześniej czy później występuje wszędzie i świadczy, że ludność świadomie reguluje sprawę uznawaną dawniej za wyłączne następstwo instynktu płciowego czy rozrodczego”. Ale tu rodzi się pytanie, jak mamy rozumieć „współczesną demokratyczną kulturę”, czy to taka, która wprowadza małżeńskie związki cywilne i rozwody na żądanie, która deprawuje dzieci i młodzież masowo, czy to taka, która wprowadza środki niszczące płodność? Bałbym się to nazywać kulturą, raczej antykulturą, która prowadzi świat na manowce. Po kilkudziesięciu dekadach widzimy skutki „współczesnej demokratycznej kultury”, kultury, która przerodziła się w cywilizację śmierci na skalę masową.

3 Zob. W. Majdański, Kołyski…, s. 63; tenże, Czy małżonkowie mają żyć jak święci?, RN 1939, nr 1, s. 2.

4 Tamże, s. 64.

5 Zob. W. Majdański, Pomagać nim dziecko na świat przyjdzie, RN 1939, nr 2, s. 36. Autor z rzetelnością prezentuje stan zakłamania rzeczywistości związanej z zabijaniem dzieci nienarodzonych: „Bardzo wiele niemowląt pada ofiarą dlatego, że ludzie dziś wszystko przekręcają i nie mówią już: ona zabija dziecko, tylko – ona usunęła ciążę. Nie mówią też: ten lekarz to morderca, bo żyje z zabijania dzieci, ale mówią: ten lekarz robi zabiegi. Nie mówią: ta matka idzie zarżnąć dziecko, ale mówią – idzie na operację, bo jest chora. Zupełnie tak samo się teraz o tym mówi, jako o wielkich złodziejach, o których się dziś powiada, że nie kradną, lecz… defraudują. Chcemy wszyscy sprawiedliwości, ale dotąd jej nie będzie, dokąd do każdej dzieciobójczyni nie będziemy mówili: Tyś zabiła dziecko! Nie będzie sprawiedliwości w Polsce, dokąd wyrodne matki całowane będą przez katolików po rękach i nazywane przez nas porządnymi kobietami. Tak samo trzeba mówić wyraźnie o lekarzach, co żyją z rzezi dzieci polskich. Panów tych inaczej się nie nawróci, bo ich obchodzi forsa, a nie sumienie. Niektórzy z nich budują kamienice za pieniądze zebrane za rzeź dzieci polskich”.

6 Zob. W. Weychert-Szymanowska, Pierwszy Ogólnopolski Kongres Dziecka, GK 1938, nr 19.

7 Zob. K. Key, Stulecie dziecka, przekład I. Moszczyńska, Warszawa 1928.

8 Zob. S. Podoleński, O życie nienarodzonych, dz. cyt., s. 9.

9 Zob. W. Majdański, Kołyski…, dz. cyt., s. 60.

10 Zob. S. Podoleński, O życie nienarodzonych, dz. cyt., s. 30.

11 Jakie prawa muszą mieć rodzice, GK 1939, nr 5, s. 138. Co do karalności za zabicie dziecka nienarodzonego pisano tak w 1939 r.: „[…] najwyższa kara powinna być za pozbawienie życia polskiego niemowlęcia. Lekarzy, dokonujących tak niecnych operacyj, powinno się za to nie tylko surowo karać, ale i odebrać im od tego czasu prawo do leczenia na całe życie, tak samo trzeba robić z takimi akuszerkami. Rodzicom zwyrodniałym, wrogom posiadania dzieci – należy odbierać prawa obywatelskie i nie dawać pracy.

Ratować musimy małżeństwa z dziećmi. Bo inaczej przyjdą takie czasy, że Polska będzie się prosiła o dzieci, ale dzieci… nie będzie”. Jakże prorockie słowa wypowiedziane przed 80 laty.

12 Zob. J. Budzińska-Tylicka, Macierzyństwo, GK 1930, nr 5; zob. W. Wicher, Walka o kiełkujące ludzkie życie, PP 1930, nr 561, s. 261.

13 Zob. J. Budzińska-Tylicka, Przerwanie ciąży a Kodeks Karny, GK 1930, nr 4; zob. T. Boy-Żeleński, Piekło kobiet, dz. cyt., s. 12-14. W. Majdański ilustruje to słowami: „Co robi dziś postępowa matka? – Gdy pozna, że stała się matką, zaczyna przede wszystkim myśleć, jak nie dopuścić, by dziecię to świata Bożego nigdy nie oglądało. Oczywiście, wszystkie sąsiadki na około radzą, jak która może: jedne stary sposób, drugie nowy; radzą – truć, wskazują przy tym, co, kiedy i jak, a jeszcze inne, te najmłodsze, najmodniejsze i najbardziej postępowe, radzą po prostu czym prędzej – iść do szpitala i kazać żywcem zarznąć. Matka się chwilkę waha, szczególnie gdy to pierwsze dopiero dziecko, zgodny chór przyjaciółek ją powoli przekonuje […] Modna matka już się nie waha. Jeszcze, gdy weszła do szpitala, wstyd jej było, czy czasem ktoś gdzieś tutaj nie będzie jej czynił wyrzutów. Ale pielęgniarki – nic, lekarze – nic, a do reszty się uspokoiła, gdy na wspólnej sali powitała ją gromada młodych, zdrowych kobiet, które przyszły w tym samym celu! Tylko gdzieś jedna rodziła dzieciątko. Modna matka widziała, że po kolei przychodziły do tej jednej przekonywać ją i pouczać, co ma robić, by więcej nie rodziła. Przyszła kolej i na naszą modną matkę: zmasakrowano jej dziecko, złożono drgające jeszcze kawałki do papieru i włożono je do trumny jakiegoś gruźlika, który leżał akurat w kostnicy”. Zob. W. Majdański, W obronie życia niemowląt, RN 1938, nr 9, s. 260.

14 Zob. S. Kowalczyk, Koncepcja człowieka i społeczeństwa Fryderyka Nietzschego, w: Roczniki Nauk Społecznych 1988-1989, t. 16-17, z. 1, s. 193-214; zob. P. Dybel, Schulz, Nietzsche i śmierć Boga, w: Wiek XIXRocznik Towarzystwa Literackiego im. Adama Mickiewicza, Warszawa 2018, s. 271-279. F. Nietzsche w „Wiedzy radosnej” pisał: „Bóg umarł! Bóg nie żyje! Myśmy go zabili! Jakże się pocieszymy, mordercy nad mordercami? Najświętsze i najmożniejsze, co świat dotąd posiadał, krwią spłynęło pod naszymi nożami – kto zetrze z nas tę krew? Jakaż woda obmyć by nas mogła? Jakież uroczystości pokutne, jakież igrzyska święte będziem musieli wynaleźć? Nie jestże wielkość tego czynu za wielka dla nas? Czyż nie musimy sami stać się bogami, by tylko zdawać się jego godnymi?”, przeł. L. Staff.

15 Zob. Kilka uwag o paragrafach 141 i 142, „Kobieta Współczesna” 1929, nr 51.

16 Zob. J. Budzińska-Tylicka, Przerwanie ciąży a Kodeks Karny, GK 1930, nr 4.

17 Zob. T. Boy-Żeleński, Piekło kobiet, dz. cyt., s. 7-137.

18 Zob. Polski Kodeks Karny, Lwów 1932, s. 121.

19 Tamże, s. 107.

20 Tamże, s. 108.

21 Tamże.

22 Tamże, s. 109.

23 Zabicie dziecka nienarodzonego nie było zabiegiem, było i jest morderstwem.

24 Zob. Polski Kodeks Karny, Lwów 1932, s. 121.

25 Cyt. za T. Boy-Żeleński, Piekło kobiet, dz. cyt., s. 32.

26 Zob. A. Szymański, Ograniczanie urodzin…, dz. cyt., s. 37-41.