Związki cywilne i rozwody

Tak jak to było w starożytnej Grecji czy Rzymie, tak stało się i w naszej cywilizacji. Po zanegowaniu wiary w bóstwa przyszedł czas na niszczenie małżeństw i rodzin. Wprowadzono rozwody oraz związki cywilne, a ostatecznie zaakceptowano wolne związki, życie bez zobowiązań. A przecież stabilność małżeńska i rodzinna była jednym z mocniejszych fundamentów każdej cywilizacji. Zepsucie moralne w małżeństwach i rodzinach było z kolei powodem deprawacji dzieci i młodzieży. Co z czasem przekładało się na demoralizację życia społecznego i politycznego. W Polsce od 966 do 1946 r. małżeństwo cieszyło się stałością i nierozerwalnością, z małym wyjątkiem za czasów Napoleona w XIX w. Propaganda idei rozwodów w Polsce pojawiła się wraz z propagandą środków niszczących życie, aborcji i „edukacji seksualnej”, czyli deprawacji dzieci i młodzieży. Po II wojnie światowej rozpadało się co piąte małżeństwo, a od kilku lat rozpada się co trzecie. Brak stabilności małżeńskiej i rodzinnej doprowadziło do zmniejszenia się liczby dzieci w rodzinach. Co stało się jedną z głównych przyczyn depopulacji w Polsce.

Mamy wiele różnych przyczyn rozpadu małżeństwa, cały katalog. Ale nikt nie przywołuje tej najważniejszej, że za tym stoi diabeł. Ten, który kusi, dzieli i jest odwiecznym wrogiem Boga i człowieka. Słowo „diabeł” jest pochodzenia greckiego i oznacza tego, który miesza, dzieli, oddziela i jest przewrotny. Jakże pasuje do tego, co dzieje się z małżeństwem, które się rozpada1. A przecież przed Bogiem ślubowali sobie „miłość, wierność i uczciwość małżeńską” oraz że „Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż, Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy jedyny i wszyscy święci”.

Małżeństwa sakramentalne i rozwody

W średniowiecznej Europie małżeństwo miało charakter religijny. Przez ponad tysiąc lat w żadnym cywilizowanym narodzie w Europie nie występowały rozwody. A zatem kto otworzył drogę do rozpadu małżeństwa, kto usankcjonował prawo rozwodowe? W Niemczech zbuntowany mnich, dr Marcin Luter2, w Kościołach wschodnich i w Rosji doprowadziła do tego słabość biskupów i uległość ich wobec władz cywilnych3, we Francji – osiemnastowieczni filozofowie, a następnie rewolucja, której celem było zburzenie tronu, a także ołtarza4. W ślad za tymi państwami poszły inne. Czy była to wola poszczególnych narodów? Wiemy doskonale, że wolę narodów przedstawiają większości parlamentarne, o ile parlament jest przedstawicielem narodu. A bywało różnie5.

W przedrewolucyjnej Francji prawo państwowe respektowało zasady prawa kościelnego, w tym nierozerwalność małżeństwa. Małżeństwo zawierane w kościele wywoływało również skutki w sferze prawa cywilnego6. Wszelkie konflikty małżeńskie były rozwiązywane w sądach państwowych i kościelnych. Rozliczenia majątkowe związane ze stwierdzeniem nierozerwalności małżeństwa pozostawały w gestii sądów królewskich7. W latach absolutyzmu oświeceniowego podejmowano próby zmiany prawa małżeńskiego. Domagano się przede wszystkim wprowadzenia ślubów cywilnych i rozwodów. Czołowi bojownicy o prawo rozwodowe we Francji byli ludźmi, którzy ze względu na swe życie obyczajowe nie nadawali się na reformatorów prawa moralnego. Propagowali nową moralność, opartą na naturze. Jan Jakub Rousseau prowadził podwójne życie. Był związany z dwiema kobietami: z jedną znacznie starszą od siebie, ale mającą pozycję społeczną, z drugą zaś miał pięcioro dzieci, które oddał do przytułku8. Bez zażenowania pisze o tym w swych pamiętnikach Wolter, kolejny filozof i skandalista. Przez długie lata był kochankiem Émilie du Châteles, która wodziła rej na dworze króla Stanisława Leszczyńskiego9.

Jednym z czołowych agitatorów wprowadzenia rozwodów był Filip Orleański10, który w 1789 r. skierował list do Stanów Generalnych, by zmieniono prawo małżeńskie. Niebawem ogłoszono artykuł 7 w Konstytucji z 3-14 września 1791 r. Brzmiał on: „Prawo uznaje małżeństwo za kontrakt wyłącznie cywilny. Władze ustawodawcze ustanowią dla wszystkich bez różnicy mieszkańców jeden sposób stwierdzania narodzin, ślubów oraz zgonów i wyznaczą odpowiednich urzędników do przechowywania ich aktów”11. Ostatecznie we Francji rozwody wprowadzono 20 września 1792 r. Było to jedno z „osiągnięć” rewolucjonistów masońskich12. Zwolennicy używali bardzo ciekawego argumentu za wprowadzeniem rozwodów. Alfred Józef Naquet i Aleksander Dumas propagowali pogląd, że rozwody będą umoralniały małżeństwo i będą miały dobry wpływ na podjęcie ostatecznej decyzji o zawarciu ślubu. Przekonywali, że w pierwszych latach po uchwaleniu ustawy wszystkie nieszczęśliwe małżeństwa się rozpadną i z czasem rozwodów będzie bardzo mało, mniej niż było separacji13. I co się stało?

We Francji od 1793 do 1799 r. średnio zawieranych było w ciągu roku około 7 tys. małżeństw, od 1800 do 1803 r. już tylko niecałe 4 tys. W tym okresie wzrosła liczba rozwodów, do 1799 r. jeden rozwód przypadał na pięć małżeństw, co stanowiło już liczbę dość dużą, a od 1800 r. jeden rozwód – na trzy małżeństwa14. Deprawacja społeczeństwa francuskiego dokonywała się błyskawicznie.

W kolejnych latach publicyści, aktorzy, artyści, filozofowie podważali sens małżeństwa, zaznaczając jego anachroniczny charakter15. W 1816 r., w czasie rządów Burbonów, wydano zakaz udzielania rozwodów16. Z czym socjaliści nie mogli się pogodzić i przez kolejne lata nawoływali rządzących do ich wprowadzenia17. Kolejny raz zalegalizowano małżeństwa cywilne i rozwody w 1884 r.18. We Francji w 1894 r. udzielono 1657 rozwodów, a w 1913 r. – 16 335, są to liczby względne. Należy tu przywołać przyrost naturalny Francji, w latach 1894-1913 wzrost ludności wynosił 9,1%, a rozwodów był prawie 10-krotny19.

W społeczeństwach, które zalegalizowały rozwody, obserwuje się wzrost bezdzietności. We Francji np. w 1910 r. jedna trzecia małżeństw była bezdzietna20. W 1919 r. na 22 357 wniosków o rozwód 8140 małżeństw było bezdzietnych, czyli nieco ponad 36%. W Paryżu w 1919 r. na 2568 małżeństw po rozwodzie aż 1648 było bezdzietnych, to ponad 64%. Małżeństw mających jedno dziecko było 568. Warto tu dodać, że w latach trzydziestych XX w. we Francji dokonywano około pół miliona zabójstw dzieci nienarodzonych21, a około 600 tys. przeszkodzono w poczęciu w wyniku antykoncepcji22. Z czasem upowszechnianie rozwodów doprowadzało do wolnych związków, w których kontestowano małżeństwo jako instytucję społeczną23. We Francji twórcy prawa rozwodowego nie kryli się z tym, że dążą do zniesienia chrześcijańskiego małżeństwa i rodziny, uważali, że są przyczyną „zwyrodnienia rasy, w której powstaje występek, nędza i śmierć”24.

Od lat pięćdziesiątych XIX w. również rządy innych państw rozpoczęły wprowadzać do prawodawstwa małżeństwa i rozwody cywilne25. W Niemczech stało się to w 1875 r.26, w Anglii w 1857 r.27, w Austrii w 1868 r., na Węgrzech w 1894 r., a w Portugalii w 1910 r.28. Dość duży opór wobec tych ustaw był ze strony Kościoła rzymskokatolickiego29. Ksiądz Jan Kitrys tak pisał na łamach „Przeglądu Lwowskiego” w 1873 r. o zachowaniu polityków liberalnych wobec Kościoła: „[…] Paktujecie jeszcze z religią i Kościołem, bo wam są dogodne jako cenne narzędzia do waszych celów, chociaż ani w Kościół, ani w Boga nie wierzycie. Oszukujecie więc ludy, jesteście obłudnikami. Ustanawiacie cywilne małżeństwa, zdzieracie z nich cechę religijną, a jednak chcecie, aby związek małżeński tak był szanowany, jak katolicy szanują sakramentalne małżeństwo. Precz z małżeństwem! Niech nastąpi wyzwolenie ciała i pożądliwości jego, wspólność kobiet, oto przyrodzone prawo życia doczesnego”. Rodził się nowoczesny „duch postępu”. Ustanawiano prawo, które spycha społeczeństwo do pogaństwa, czyniąc z niego wspólnotę barbarzyńską30.

W Rosji bolszewickiej śluby cywilne i rozwody wprowadzono dwoma dekretami wkrótce po zakończeniu rewolucji październikowej w 1917 r. Przez wiele lat Związek Sowiecki prowadził eksperymenty na rodzinie i małżeństwie31. Przede wszystkim pojawiła się ogromna liczba dzieci bezdomnych, porzuconych przez rodziców. Przywołajmy tu wydarzenia z republiki sowieckiej z okresu porewolucyjnego. Żona Lenina Nadieżda Krupska stwierdziła, że w 1923 r. dzieci porzuconych i zarejestrowanych było około 7 mln, z czego tylko 70 tys. mogło przebywać w domach dziecka32. Liczba rozwodów w okresie porewolucyjnym była zastraszająca. W Leningradzie w lipcu 1925 r. na 1000 małżeństw było 229 rozwodów, w sierpniu już 250, a we wrześniu 285. W Moskwie w tym samym czasie – 106, 116 i 140. W 1926 r. zawarto 24 608 małżeństw, a rozwodów było 2796. W Leningradzie w tym samym roku zarejestrowano w urzędach 22 442 małżeństwa, a rozwodów – 5613. Po zliberalizowaniu prawa o małżeństwach i rozwodach w 1926 r. liczba rozwodów znacząco wzrosła. W Leningradzie w 1927 r. zarejestrowano 24 244 małżeństwa, a rozwodów – 15 964, prawie trzykrotnie więcej niż rok wcześniej33.

Korespondent „Kuriera Warszawskiego” w 1927 r. informował mieszkańców Warszawy o sytuacji społecznej w ZSRS: „[…] największą plagę systemu bolszewickiego stanowią bez wątpienia gromady wałęsających się po ulicach wszystkich większych miast Rosji dzieci obojej płci w wieku od lat 8 do 16, bez opieki i bez schronienia, tzw. bezprijutnyje. Gromady te powstały z następujących powodów. Na równi z różnymi przeżytkami i przesądami zgniłej burżuazji Zachodu bolszewicy nie uznają rodziny. Małżeństwo w naszym znaczeniu tego słowa, a więc skojarzenie się dwojga ludzi w celu wspólnego wychowania dzieci – nie istnieje. Człowiek jest tylko wyższą odmianą zwierzęcia, podlega zatem ogólnym prawom natury; miłość to objaw pociągu płciowego, któremu żaden ustrój społeczny nie ma prawa się oprzeć. Wystarcza zatem, żeby dwoje ludzi odmiennej płci zameldowano w komisariacie, że się kochają, żeby zostać urzędowo uznanymi za małżeństwo. Jeżeli zgłoszą się następnie po kilku miesiącach z wiadomością, że: […] kochać się przestali, dostają urzędowy rozwód, i wszystko na pozór w porządku. Ale tylko na pozór, bo pozostaje kwestia wychowania dzieci. Sama natura wyróżniła już co do tego człowieka od zwierząt, i to w sposób dość niekorzystny. Pies, kot, koń itp. już po kilku miesiącach po urodzeniu dojrzewają o tyle, że mogą się utrzymać same bez pomocy matki. Ale dziecko potrzebuje na to kilku lat”34.

Korespondent dalej informuje czytelnika, jak ten problem rozwiązali bolszewicy, „[…] matka ma prawo pobierać od męża (nawet domniemanego) alimenta na wychowanie dziecka w ciągu czterech lat. Następnie powinna je oddać do prijutu, to znaczy do ochrony rządowej, gdzie dzieci przebywają do lat ośmiu. Starsze dzieci w zasadzie mają być oddawane do szkół rządowych, ale te są wszystkie przepełnione. […] oddaje się je zatem na łono natury, przywraca całą swobodę, tj. mówiąc mniej poetycznie, wypycha na ulicę”. Tam muszą sobie dawać radę same. Tworzą grupy przestępcze, zajmują się żebraniną, napadami, rabunkiem i prostytucją. „Widok bandy bezprijutnych jest tak przygnębiający, że wprost nie można o nim przez całe życie zapomnieć. Obdarte, brudne, niechlujne i zupełnie zdziczałe dzieci robią wrażenie raczej dzikich zwierząt niż ludzi”. W stolicy ZSRS liczba tych dzieci wahała się od 40 do 50 tys., w Leningradzie było ich ponad 30 tys., w innych miastach po kilkanaście tysięcy. Podobnie było w Europie Zachodniej, choć może nie na taką skalę. W niewielkiej Holandii w 1910 r. było około 1,3 tys. dzieci bezdomnych, w 1919 r. – około 1,8 tys., w 1921 r. – ponad 2,3 tys., a w Paryżu w 1919 r. ponad 1,3 tys.35.

Biskup anglikański z St. Albans dr Michael Bolton Furse 17 stycznia 1929 r. w liście pasterskim do swych diecezjan pisał o niebezpieczeństwie rozwodów. Przestrzegał przed zakusami rozejścia się, wskazując, że jest to bluźnierstwo, mające skutki grzechu. Czytamy: „Panuje dziś zdanie, że można się obejść bez Boga i dlatego ludzie chcieliby Kościół nagiąć do siebie. Powiadam wam, że będę się temu sprzeciwiał i dodaję, że kler nie powinien udzielać ślubu ludziom, którzy się rozwiedli. Nie będę nigdy pomagał w tym, by ktokolwiek rozwiedziony otrzymał ślub kościelny. Może powiecie: Kim jesteś, abyś ich sądził? Liturgia ślubna [anglikańska – przyp. red.] powiada: Na zło i dobro łączę się z tobą jako mąż albo żona, aż nas śmierć rozłączy. Składacie więc uroczystą przysięgę wobec Boga w Jego Kościele, a potem prosicie mnie, abym asystował przy takiej samej przysiędze mężczyzny lub kobiety, którzy przedtem przysięgę tę złamali. Nigdy nie zgodzę się na to, aby ze słów świętych czynić żart bluźnierczy! Nikt nie ma prawa prosić biskupa o poparcie tak obrzydliwej i ciężkiej blasfemji [bluźnierstwa]!”36. Biskup z Kościoła ekumenicznego bardzo wyraźnie stanął po stronie nierozerwalności małżeństwa, które przed Bogiem zawiera się aż do śmierci.

W drugiej połowie lat trzydziestych XX w. w Anglii prawo rozwodowe przewidywało rozpad małżeństwa w przypadku zdrady. Co doprowadziło do tego, że rozwody stały się chorobą społeczną. W 1937 r. wprowadzono nowe normy prawne. Znaleziono kolejne powody uniemożliwiające trwanie w małżeństwie. Były to: choroba psychiczna, weneryczna, złośliwe opuszczenie małżonka, posiadanie dziecka po ślubie z inną osobą, brak dzieci czy alkoholizm jednej ze stron. Środowiska lewicowe i feministyczne narzucały narrację wolnościową, zaś środowiska skupione wokół wartości chrześcijańskich broniły małżeństwa jako związku stałego i nierozerwalnego. Czołowi przedstawiciele Kościoła angielskiego przemilczeli ten dyskurs publiczny37. Rozwody stały się codziennością w społeczeństwie angielskim.

Przypisy:

1 Zob. M. Karczewski, Szatan w Apokalipsie św. Jana, Olsztyn 2013, s. 10.

2 Zob. T. Kałużny, Nierozerwalność małżeństwa w optyce luterańskiej, „Sympozjum” 2010, nr 1, s. 61-74; zob. T. Guz, Wprowadzenie rozwodu i negacja sakramentu małżeństwa przez Marcina Lutra, NDz 2015, nr 67. W 1529 r. M. Luter w przedmowie do „Trauhuchlein” pisał: „[…] skoro zatem ślub i stan małżeński są sprawą świecką (ein weltlich Geschaft), nie do nas księży i sług kościelnych należy zarządzanie czegokolwiek w niem, lecz powinniśmy zostawić każdemu miastu i krajowi zwyczaje, jakie w nich są przyjęte”. Ostatecznie Luter odarł małżeństwo z charakteru religijnego – przyznają to nawet liczni protestanci – i uczynił z niego instytucję czysto świecką.

3 Zob. K. Sochaniewicz, Rozwody na Rusi Halickiej w XV i XVI wieku, Lwów 1929, s. 4-44; zob. M. Zaborowski, Małżeństwo i rozwód w Kościele prawosławnym – aspekt prawno-kanoniczny, „Annales Canonici” 2012, t. 8, s. 109-123.

4 Zob. P.Z. Pomianowski, Rozwód w prawie francuskim w latach 1792-1816, „Studia Iuridica Lublinensia” 2016, t. 3, s. 767-782.

5 Zob. W. Kochowski, O rozwodach, dz. cyt., s. 135.

6 Zob. Rozwody, w: Słownik Apologetyczny wiary katolickiej podług dra J. Jaugey’a opracowany i wydany staraniem x. W. Szcześniaka, t. 3, Warszawa 1894, s. 460-467.

7 Zob. I. Malinowska-Kwiatkowska, Pozwolenie na małżeństwo w prawie francuskim XVI-XVIII stulecia, „Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego. Prace Prawnicze” 1993, z. 149, s. 49; zob. P.Z. Pomianowski, Rozwód w XIX wieku na centralnych ziemiach polskich. Praktyka stosowania Kodeksu Napoleona w latach 1808-1852, Warszawa 2018, s. 41.

8 Zob. T. Boy-Żeleński, Dwie legendy Jana Jakuba Rousseau, „Teologia Polityczna Co Tydzień” 2018, nr 26.

9 Zob. Pogląd na stosunki religijno-obyczajowe za czasów Stanisława Augusta, PL 1875, z. 1, s. 5-6.

10 Żył w latach 1747-1793. Książę Orleanu od 1785 r. Gustował w poglądach liberalnych, poparł idee rewolucji francuskiej. Wyparł się własnego ojca, Ludwika Filipa Grubego. Mając 23 lata, wstąpił do masonerii, niebawem otrzymał swój pierwszy stopień wielkiego mistrza. 21 czerwca 1771 r. został wybrany na wielkiego mistrza Wielkiej Loży Francuskiej. Za jego czasów i z jego inicjatywy powstał ryt francuski, który w 1787 r. zreformował system stopni wolnomularskich, zostawiając ich tylko siedem. Każdego roku wizytował wraz z żoną loże masońskie na terenie Francji. Z końcem lutego 1793 r. zrezygnował z członkostwa w masonerii, motywował to słowami, które zapisał w liście do Journal de Paris: „Według mojej opinii w republice, szczególnie w czasie jej powstawania, nie powinno być tajemnic i tajnych organizacji. Nie będę już się mieszał w sprawy Wielkiego Wschodu ani w to, co jest omawiane na zebraniach wolnomularzy”. Wielki Wschód przyjął rezygnację Filipa jako wielkiego mistrza. Odebrano mu członkostwo w masonerii. Wkrótce ta ogromna organizacja została rozbita przez władze rewolucyjne. Mimo wielu swych braci wolnomularzy nikt nie stanął w jego obronie w czasie terroru Robespierre’a. Zginął na szafocie z rąk rewolucjonistów 6 listopada 1793 r.

11 Cyt. za P. Bureau, Rozprężenie obyczajów. Studium socjologiczne, Kraków 1929, s. 104.

12 Zob. P.Z. Pomianowski, Rozwód w XIX wieku…, dz. cyt., s. 43-55.

13 Zob. S. Podoleński, Rozwód…, dz. cyt., s. 33.

14 Zob. A. Szymański, Społeczne znaczenie…, dz. cyt., s. 68.

15 W liście do Sylwii publicysta francuski Jacques pisał: „Nie zmieniłem zdania, ani też nie pogodziłem się ze społeczeństwem, a małżeństwo pozostaje dla mnie zawsze tą samą w najwyższym stopniu barbarzyńską instytucją, najdzikszą z tych, jakie społeczeństwo ze siebie wydało, nie wątpię, że kiedyś będzie ono zniesionem, gdy rodzaj ludzki postąpi naprzód w kierunku sprawiedliwości i rozumu. Zastąpi małżeństwo związek bardziej ludzki, a niemniej święty, który potrafi zapewnić możność istnienia dzieciom urodzonym z mężczyzny i kobiety, bez tego by zawsze krępować wolność tych dwojga ludzi”. Zob. P. Bureau, Rozprężenie obyczajów…, dz. cyt., s. 108.

16 Zob. P.Z. Pomianowski, Rozwód w prawie francuskim…, dz. cyt., s. 767-782.

17 Zob. Kongres socyalistów, PL 1877, nr 17, s. 392-393.

18 Zob. P. Bureau, Rozprężenie obyczajów…, dz. cyt., s. 330.

19 Zob. A. Szymański, Społeczne znaczenie…, dz. cyt., s. 68-69.

20 Tu rodzi się pytanie, co było powodem tak wielkiej liczby bezdzietnych małżeństw? Odpowiedzi udziela nam A. Szymański: „Niektórzy rodzice litują się nad losem dziecka, które ma się narodzić. W razie rozwodu, który prawie zawsze przychodzi, dziecko będzie pozbawione domu rodzinnego, będzie się wychowywać u jednego współmałżonka z uczuciem niechęci i żalu do obcej osoby prywatnej lub instytucji społecznej. Po co dziecku krzywdę robić? Zazwyczaj jednak decyduje inny motyw: kłopot z dzieckiem; w razie rozwodu, musi je ktoś zabrać i utrudnić sobie życie, musi się procesować o alimenty, albo też musi je gdzieś umieścić i opłacać. Nawet ci, którzy zawierają małżeństwo z miłości bez myśli o rozwodzie, chowają gdzieś w głębi serca myśl: na wszelki wypadek wolę być osobą całkowicie wolną, bo któż zaręczy, że nasza miłość nie wygaśnie?”. Zob. A. Szymański, Społeczne znaczenie…, dz. cyt., s. 9.

21 Zob. W. Majdański, Kołyski…, dz. cyt., s. 61.

22 Zob. A. Szymański, Społeczne znaczenie…, dz. cyt., s. 9.

23 Zob. P. Bureau, Rozprężenie obyczajów…, dz. cyt., s. 16-54.

24 Zob. A. Szymański, Społeczne znaczenie…, dz. cyt., s. 40.

25 Zob. Rozwody panujących i Kościół, w: Słownik Apologetyczny wiary katolickiej podług dra J. Jaugey´a opracowany i wydany staraniem x. W. Szcześniaka, t. 3, Warszawa 1894, s. 467-472. W średniowieczu i w późniejszych stuleciach wielu władców uważało siebie za stojących ponad prawem. Dlatego też dochodziło do konfliktów między papiestwem a władcami.

26 Zob. Ł. Borodziej, Polityka szkolna Prus 1871-1878, „Rozprawy z dziejów oświaty” 1970, nr 13, s. 51.

27 Zob. S. Podoleński, Rozwód…, dz. cyt., s. 29.

28 Zob. J.S. Pelczar, Masoneria. Jej istota, zasady dążności, początki, rozwój, organizacya, ceremoniał i działanie, wyd. 4, Kraków 1914, s. 77.

29 Kronika-Hiszpania, PL 1872, z. 3, s. 206-207.

30 Zob. J. Kitrys, Rzecz o szkołach elementarnych, cz. 3, PL 1873, z. 15, s. 171.

31 Zob. P. Fiedorczyk, Radzieckie prawo rodzinne jako przedmiot recepcji w Polsce i innych państwach Europy Środkowo-Wschodniej, „Studia nad Autorytaryzmem i Totalitaryzmem. Studia nad Faszyzmem i Zbrodniami Hitlerowskimi” 2009, nr 31, s. 363.

32 Tamże, s. 49.

33 Zob. A. Szymański, Społeczne znaczenie…, dz. cyt., s. 69-70.

34 J. Jasiński, Bezprijutnyje, „Kurier Warszawski” 1927, nr 160.

35 Tamże.

36 Pastor protestancki o nierozerwalności małżeństwa, RN 1929, nr 4, s. 113.

37 Zob. Nowy projekt ustawy rozwodowej w Anglii, GK 1937, nr 16.